Nawiązując do poprzedniego posta, dzisiaj mój wielki dzień.
Spotkanie z coachem i ustalenie planu działania na najbliższe 3 m-ce.
Postanowiłam, że będę tutaj relacjonowała przebieg
metamorfozy (mutantofozę już przeszłam – tyjąc na umór ;P). Może zmotywuje to
mnie, albo kogoś innego? Poza wszystkim fajnie mi zaglądać w stare posty, które
są dla mnie samej mega zachęcające do dalszej walki. Wiem, że pojawi się wiele
głosów, że mam „łatwo”, bo ktoś mi wszystko zorganizuje. Może łatwiej, ale nie
łatwo – bo nawet, kiedy dostanę rozpiskę, to nikt nie będzie trzymał diety za
mnie, dla mnie gotował, podnosił ciężarów i pocił się na bieżni. Otrzymałam
zwyczajnie szansę zrobienia tego profesjonalnie.
W każdym razie – dzisiaj wieczorem spotkanie z „kołczem”,
jutro rano z panią dietetyk. Ależ jestem podekscytowana! Nie mogę doczekać się,
a zarazem przeraża mnie wynik analizy składu ciała i pierwszy trening z
trenerem. Nie mówiąc już o badaniach lekarskich – to jeden z najważniejszych
punktów, ponieważ od kilku lat jestem ofiarą chronicznego zmęczenia – mogłabym spać
cały czas, a ostatnio pogorszyło się to na tyle, że godzinę po powrocie z pracy
zasypiam, a rano – ledwo udaje mi się zwlec z łóżka tylko po to, by być senną
przez cały dzień.. mam szczerze dość takiego życia i chciałabym funkcjonować
normalnie. Wiele wskazuje na problemy z tarczycą – poczekamy, zobaczymy.. Nie
mogę jednak pozwolić na to, żeby uciekało mi życie, zamierzam więc działać :]