niedziela, 21 kwietnia 2013

Powrót córki marnotrawnej

Ostatni czas był szalony. Bardzo dużo czasu spędziłam w pracy, w międzyczasie na urlopie (gdzie niestety z przyczyn częściowo niezależnych ode mnie nie jadłam najzdrowiej..), potem znowu bardzo dużo pracy. W międzyczasie oczywiście treningi, mniej więcej co drugi dzień, czasami to było 30 day shred Jillian Michaels, czasmi Insanity - bez konkretnego planu - ćwiczyłam to, na co miałam ochotę, tak poprostu. Co do Insanity, chciałam przygotować się do sezonu biegowego lepiej, niż w ubiegłym roku. Wtedy to był śmiech na sali, a nie bieg :) Fakt, może częściowo z powodu mojego czegoś astmo-podobnego, a może po prostu słaba kondycja :) Mimo, że ćwiczyłam, mój bieg wyglądał mniej więcej tak: 5min biegu - 1 min marszu - 3 min biegu - 1 min marszu - 2 min biegu - 1 min marszu i tak potem ok pół godziny. Nie dawałam rady inaczej - nie chodziło o słabe mięśnie, zwyczajnie miałam problem z oddychaniem. Jakoś nie wierzyłam w to, że bez wieeeelu prób będę w stanie przebiec więcej, np 10-15 minut. Chciałam, ale wiedziałam jednocześnie, że czeka mnie bardzo dużo pracy i walki ze sobą. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy na opasce Nike + sport (wygranej w konkursie na blogu  http://keeponhealthy.blogspot.com/ - dziękuję! ) zobaczyłam 2 km :D bieg trwał 20 min. Dla normalnych biegaczy to pewnie nic takiego, jednak dla mnie to mega wyczyn i krok do przodu, a jednocześnie zachęta, aby walczyć dalej :) mogłabym w sumie dalej biec, ale mój mąż też ma taką sobie kondycję jeśli o bieganie chodzi, więc nie chcąc go zostawiać na pastwę losu, wróciłam z nim spacerem :) w każdym razie - jest dobrze, będzie lepiej :D wstępny plan jest taki, żeby biegać co drugi dzień, a pomiędzy robić treningi w domu lub chodzić na siłownię.

Oczywiście z czasu mojej nieobecności mam dużo zdjęć zdrowego jedzenia, dużo przepysznych przepisów, przeżyliśmy też 100% wegański tydzień :) dużo do opowiadania, ale czasu nie ma, w końcu kupiłam kiełkownicę więc muszę ją czym prędzej obsiać :D i zająć się trawą pszeniczną (niedługo o tym więcej). Wracam, więc spodziewajcie się więcej postów :D ps: obrazek u góry zapisał się dziwnie, opaska i zegarek pokazały co innego. Muszę ją skalibrować :D

Keep going!

PS: Nareszcie zrozumiałam, co to jest kop endorfinowy po biegu. To niesamowite uczucie.




2 komentarze:

  1. Ja też już wiem co to jest kop endorfinowy po biegu! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jutro będe sobie dawkować dawki endorfinek, duże dawki biegowych endorfinek ;)

    OdpowiedzUsuń