środa, 29 stycznia 2014

PB2 nareszcie w mojej kuchni :D

AAAA maaaaam maaaaam!! Moje marzenie od około 2 lat!!! Haha i nie muszę już szukać sklepu, który wysyła z USA ;) ... ale od początku.
Ze względu na specyfikę pracy mam bardzo mało czasu. Pracuję po 8 godzin, dojazdy zajmują mi w sumie ponad 2 godziny (łącznie), często robię nadgodziny i wychodzi z tego tyle, że wstaję około 5-5.30 rano, a w domu jestem przed 20, martwa (prawie dosłownie..). Staram się odżywiać zdrowo, ale nie trzymam specjalnej diety i czasem coś mnie kusi i skusić się daję.
Skutkiem tego moje ciało choć nie zmienia się na gorsze, nie zmienia się też na lepsze, za to bardzo spada mi forma... jestem bardzo zła na siebie. Najpierw było lato, poświęcanie całego wolnego czasu działce, a potem praca, praca, praca.. o ile kiedy jest cieplej mogę rano pohasać przed pracą, wyprysznicować się i wyjść, o tyle teraz, kiedy za oknem rano jest grubo ponad -10, nie wyjdę zaraz po kąpieli.. dlatego kiedy wracam zdechła, nie mam już siły i motywacji do ćwiczeń. Skutkiem tego są moje ciągłe wzloty i upadki. Postanowiłam sobie, że przetrwam 21 dni. Podobno po takim czasie wytwarza się w nas nawyk, a ja do tego dążę. Jest mi bardzo ciężko, za mną dopiero 4 dzień, ale mam w sobie dziwną siłę. Zaczęłam od najgorszego możliwego dnia - pierwszego dnia okresu. Nie chciałam mieć wymówki. Teraz mam znów w pracy straszne zamieszanie, nadgodziny... możliwie najgorszy okres, żeby znowu zaczynać, największa ilość wymówek.. tym większa moja satysfakcja, że daję radę. Ledwo, bo ledwo, prawie, że czołgam się po podłodze, ale nie poddaję się. I jestem z siebie autentycznie dumna. Kiedy pracowałam z domu, ćwiczenie nie było wyczynem. Teraz jestem na granicy, ale dzielnie walczę ;) .. wczoraj zaczęłam około godziny 22. Obecnie mam drugie podejście do p90x3 (nie narzucam sobie godzinnych programów, kolejną wymówką byłby brak czasu), które jest genialne. Można upadać ale ważne to nie poddawać się. Niestety spadek formy zaliczyłam straszny, czuję, jakbym cofnęła się prawie do początku. Tym bardziej motywuje mnie to do odzyskania dawnej formy, nie przestawania.

Co do PB2 - marzyłam o nim od dawna. Jakoś nie było okazji zamówienia.. ostatnio przez przypadek natknęłam się na pewien sklep internetowy - http://www.guiltfree.pl/ - gdzie zamówiłam kilka produktów. Wychodzi dość drogo więc jeszcze nie wiem, czy będę stałą klientką, jednak jest sporo produktów wartych uwagi, jak choćby niedostępne nigdzie indziej w PL PB2 - sposzkowane masło orzechowe, którego mam zamiar używać do różnych potraw, między innymi do koktajli. Niestety, spróbowałam łyżeczkę.. potem drugą... jest przepyszne, genialne, mogłabym pochłonąć opakowanie!!! Czekam jeszcze na wersję czekoladową :) Zamówiłam też kilka innych rzeczy - m.in. pesto, makaron białkowy i ciasto białkowe. To ostatnie upiekłam i jest średnie, będę robiła sama, ze swoich przepisów. Pozostałe rzeczy jeszcze przetestuję. Na razie z czystym sumieniem mogę polecić PB2, to mistrzostwo świata!!

Z nowości kosmetycznych akurat skończył mi się podkład, kupiłam podobno nowość Maybelline - Better Skin. Poczekamy, zobaczymy... :)