piątek, 20 września 2013

podsumowanie lata???

Ahhh taki wstyd, już od jakiegoś czasu wracam, piszę, że wracam, a potem znowu znikam.. ale mam wymówkę :P otóż całe lato intensywnie pracowałam po pracy na działce - chcąc mieć jak najwięcej nie pryskanych, w 100% naturalnych owoców i warzyw :) przez to niestety bardzo zaniedbałam się z ćwiczeniem - mimo bardziej lub mniej regularnych podejść, kończyło się to fiaskiem. Dopadł mnie kryzys :) przez to niestety wracają negatywne nastroje i ogólne zniechęcenie. Z jedzeniem jednak nie poddawałam się i jestem nadal silna :D żywię się zdrowo, jem mniej i mnie też jest mniej - ostatnio na wadze (wiem, wiem, nei jest najważniejsza, ale jak trudno nie cieszyć się, widząc coś takiego) zobaczyłam magiczne 53,5. Strach pomyśleć, że 1,5 roku temu było prawie 70.. (cm też nie kłamie, miałam o zgrozo - nie umiem sobie teraz siebie nawet takiej wyobrazić - 80 cm w talii... obecnie mam 64.. w brzuchu było 93!!! teraz - 74.. masakra) może nie jest to oszałamiające tempo rodem z filmików motywacyjnych z youtube, ale jest zdrowo i przede wszystkim trwale, a nie na chwilę.
Mam kilka alternatywnych pomysłów. Z jednej strony chciałabym zrobić T25, przynajmniej pierwszy miesiąc, z drugiej wiem,  jak zniechęcam się do cardio. Chciałabym Body Revolution Jillian Michaels, ale już to przeszłam, więc mimo zwiększenia obciążeń trochę mam wrażenie, jak bym się cofała. Czekam też na zapowiadane 30 minutowe P90x (na poświęcenie większej ilości czasu w ciągu dnia na razie nie mogę sobie pozwolić), ale na to jeszcze trzeba trochę poczekać. Sama nie wiem. Mam teraz kilka dni poza domem na przemyślenie.

PS: Dzięki mojej blogowej przerwie szafki i wszelkie możliwe schowki i zakamarki uginają się od dżemów bezcukrowych (i niechemicznych!!) i innych dziwnych przetworów własnej roboty (lubię wiedzieć, co jest w środku i co wkładam do paszczy:D), a zamrażarka - krótko mówiąc nie da się tam już nic wcisnąć, nawet koperku do mrożenia :P

PS2: Pierwszy raz od chyba 12 lat byłam na plaży w stroju kąpielowym. I pierwszy raz od czasów dzieciństwa (czyli jeszcze więcej, niż 12 lat) nie czułam się z tym źle :D
Mam nadzieję, że ten post da mi kopa w 4 litery i wrócę do właściwej formy :D