wtorek, 19 lutego 2013

Wesoło mi :) + przepis na zupę soczewicową


Tak się bałam przytycia pracy, że aż (chyba z wrażenia:P) schudłam :P dokładnie -1kg haha bardzo się pilnuję. Przyznaję, że w ubiegłym tygodniu opuściłam 3 dni ćwiczeń, ale przyzwyczajałam się do nowych warunków. Teraz jest dobrze, nie mam czasu na podjadanie (w domu czując ssanie w żołądku jadłam np jabłko, ale jednak je jadłam, teraz po prostu czekam do przerwy no i mam ograniczony dostęp do jedzenia). Obecnie mój dzień pracujący jest bardzo zorganizowany. Co 2 dni wieczorem przygotowujemy z mężem zupę na 2 kolejne dni - ostatnio wypróbowałam coś a la pomidorową, ale z soczewicą - pycha! I bardzo prosta (a sycąca)

- 1,5 kubka soczewicy (ja dałam czerwoną)
- 1/2 przecieru pomidorowego
- 4 ziemniaki, 4 marchewki (raczej na oko), 1 pietruszka, 1 cebula - skrojone drobno w kosteczkę

Przyprawiam do smaku (w moim przypadku vegeta i 1/2 kostki rosołowej), podgotowuję i ładuję do 2 dużych słoików.

Czasami robimy też zwykły rosół, albo zupę pomidorową - dzięki temu po powrocie z pracy nie rzucamy się na byle co, tylko mamy szybko gotowy ciepły i sycący posiłek. Niby proste i logiczne, ale wiele razy (przed zmianą trybu życia) zapychaliśmy się kanapkami, zapiekankami, pizzami czy innymi mrożonymi cudami "z gotowca", bo byliśmy zmęczeni i nam się nie chciało. A jednak można inaczej :)

Również co drugi dzień przygotowujemy sobie pudełeczka z obiadami do pracy. Z reguły jest to 1/2 piersi kurczaka (pieczona z różnymi przyprawami), a do tego np kuskus, ryż, kasza gryczana + sałatki lub ogórki konserwowe. Niezależnie od tego, czy na ciepło, czy na zimno (choć lepiej na ciepło, jeśli ktoś tak jak my ma mikrofalówkę w pracy) fajnie jest zjeść w środku dnia taki konkretny posiłek. A dzięki temu, że jest przygotowany dzień lub maksymalnie 2 wcześniej, rano nie ma wymówki, że nie zdążyliśmy czegoś sobie przygotować, nie chciało się wstać itd. Poprostu chwytamy pudełko i jesteśmy przygotowani do pracy:D Do tego mój mąż w pracy dostaje jeszcze kanapkę, a ja jako drugi posiłek zabieram np jabłka, albo twaróg (chudy, dodaję do niego np łyżkę jogurtu naturalnego, otręby, jagody goji, wiórki kokosowe, żurawinę, płatki migdałów - jest ciekawiej i smacznie:D). Naprawdę można :) Wolę położyć się spać pół godziny później, niż rano lecieć do piekarni po syfiaste (skład) drożdżówki.

Co jeszcze? Miałam okazję ostatnio wypróbować 2 przepisy. Jeden dotyczy bułeczek (pierwszy raz piekłam bułki w piekarniku:P), które robiłam na słodko (przepis podam w następnej notce, poprostu piekąc nie zrobiłam zdjęć i muszę to naprawić piekąc je ponownie:), oczywiście pełnoziarniste - niebo w gębie i jak fajnie jest zabrać świeże pieczywo przygotowane własnoręcznie do pracy :)

A drugi przepis to racuchy, również robiłam z pełnoziarnistej mąki Lubella - z przepisu: http://smak-zdrowia.blogspot.com/2013/02/puszyste-racuchy.html z tym, że ja dałam mąkę pełnoziarnistą, a zamiast cukru waniliowego dałam łyżeczkę stewii. Jedliśmy je z jogurtem naturalnym i niskosłodzonym dżemem rabarbarowym. Acha - oczywiście smażyliśmy je na oleju kokosowym. Dla mnie bomba :)

I to tyle tym razem :)

3 komentarze:

  1. ja wlasnie zauwazylam, ze jak mialam zajecia, czyli praktycznie nie bywałam w domu, to łatwiej było mi trzymać dietę, niż jak siedzę teraz cały dzień w domu;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta zupa z soczewicy wydaje się ciekawa :D Muszę kupić soczewicę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm zupa z soczewicy brzmi ciekawie , chociaż nie jestem amatorem samej soczewicy , może jako składnik zupy nie będzie tak przeszkadzać muszę kiedyś wypróbować.

    OdpowiedzUsuń