wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozpierająca energia i tydzień wegański

Roznosi mnie :) Roznosi i to strasznie, ale taka pozytywna energia.
Tak sobie myślę, że gdyby jeszcze 2 lata temu ktoś mi powiedział, że będę biegać, popukałabym się w czoło. Gdyby ktoś mi to powiedział tydzień temu - też. A dzisiaj całą mnie nosi, bo spółdzielnia zakręciła wodę, więc w gotowanej z garnków za bardzo się nie domyję i nie mogę iść biegać.
Zbierałam się, żeby iść w sobotę - nie mogłam się zmusić, czułam się idiotycznie - pamiętam, że kiedy rok temu poszłam parę razy sama, czułam się jak debil i choć wiem, że tak nie było, to miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Że wyglądam jak sierota, etc etc. W sobotę też nie poszłam, bo nie chciałam iść sama. W niedzielę poszedł ze mną mąż. Kiedy okazało się, że mogę biec kilkanaście minut bez przerwy tak mi się spodobało, byłam tak pozytywnie nakręcona, że wczoraj cały dzień w pracy myślałam głównie o tym, że wieczorem pójdę znowu biegać. I poszłam. Bez ociągania, bez marudzenia. Pobiegłam, z krótką 2-3 minutową przerwą, 2x dłużej niż w niedzielę. Do domu wróciłam cała czerwona, ale szczęśliwa. Nie było tak, jak rok temu, kiedy ledwo dawałam radę i musiałam przerywać co ok 2, 3 minuty i maszerować minutę. Wyniki mnie motywują. Nie zależy mi już tylko na sylwetce. Zależy mi na kondycji, na osiąganiu nowych celów - przede mną marzenie nr 1 czyli sześciopak na brzuchu (niestety daleka droga przede mną, muszę mocno zmodyfikować dietę), marzenie nr 2 bieganie max co drugi dzień min 45 minut, marzenie nr 3 - szpagat (muszę poszukać materiałów o rozciąganiu i przygotowaniu do tego).

Btw pamiętam, jak biegałam, a raczej "biegałam" rok temu - i wypluwałam płuca..

Muszę przyznać, że bieganie dało mi nowego kopa. Czuję się tak, jak rok temu czułam się, kiedy zaczynały mi dobrze iść treningi z Jillian. Znowu czuję, że mogę, że osiągnęłam kolejny etap i idę cały czas do przodu.

Przeżyliśmy z mężem 100% wegański tydzień :) Sama sobie biję brawa:D

Co jeszcze? Stałam się niedawno posiadaczką karty Multisport, dlatego też zastanawiam się, gdzie by tu wygospodarować jeszcze trochę czasu i zapisać się na siłownię, żeby chodzić tam minimum 2x w tygodniu i zbudować sobie ładniejsze ramiona ;))) Dobo, czemu jesteś taka krótka? :(
Chciałabym zapisać się na CrossFit, ale na najbliższe treningi musiałabym jechać ok godzinę w jedną stronę, co niestety nie uśmiecha mi się. Kręci mnie też flying yoga, no ale z kolei to są dość drogie zajęcia, a na karty nie da rady. Cóż, coś trzeba wymyślić i działać, dopóki jestem tak strasznie nakręcona :)

3 komentarze:

  1. bieganie faktycznie wyzwala pokłady energii i radości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę,skusiłas mnie tymi notkami o bieganiu!
    Od tygodnia nie mogę się za to zabrać,ale to Twoich notkach od jutra biegam! Też chcę mieć tego endorfinowego kopa!:D

    Obserwuję Cię,będzie mi bardzo miło jak również zaczniesz mnie obserwować:)

    Pozdrawiam i zapraszam;
    http://imluckylady.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Też tak kiedyś miałam na początku biegania, wstydziłam się biegać przy ludziach, bo miałam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy.. Potem to mi przeszło, a zresztą teraz obrazek joggingującej osoby jest w miarę powszechny, na pewno popularniejszy niż jeszcze 7-8 lat temu:)
    Powodzenia z kartą Multi i daj znać jak wrażenia z siłowni/klubu fitness:)

    OdpowiedzUsuń