środa, 23 stycznia 2013

ciężko dostępne produkty i inne "takie tam"




Po wielu poszukiwaniach nareszcie dorwałam w sklepie (konkretnie w Lidlu) musztardę Dijon . Może nie miałam szczęścia, ale nawet w dużych sklepach trafiałam na wiele innych jej rodzajów, tylko nie ten, którego poszukiwałam. Dlaczego Dijon? Jest polecana w bardzo wielu różnych dietach, zalecana do lekkich potraw - nie zawiera cukru, co jest o wiele ważniejsze, niż kalorie i tłuszcze - w końcu musztardy nie używamy bardzo dużo, tylko np pół łyżeczki na kanapkę, czy łyżkę do sałatki.
Gorąco polecam, musztarda jest bardzo dobra, właściwie nie odczułam jakiejś większej różnicy w stosunku do innych, np sarepskiej. Akurat trafiłam na promocję, więc od razu kupiłam 3 :D





Niestety mam wrażenie, że w PL wszystko pojawia się albo później (przykład: cola zero, kiedy mieszkałam w Niemczech, w 2005 albo 2006 roku, tam była to nowość, u nas bodajże rok czy 2 lata później?, niektórych rzeczy do tej pory nie ma - choć produkty danej firmy są, to dostępny jest o wiele mniejszy wybór). Szukałam wielu rzeczy - płynnego białka jaj, które np w Usa jest dostępne prawie w każdym sklepie. Kiedy chcę kupić pigwę, olej kokosowy, bataty - przecież wydziwiam :) mam wymyślne pomysły - w sklepie kupię zwykłe jabłka, ziemniaki, ewentualnie oliwę z oliwek. Kiedy poprosiłam sprzedawczynię o chudą wołowinę - jej wzrok - bezcenne :D nie wspomnę już o bekonie z indyka - czego szukam od czerwca, a w sklepach nie uświadczyłam do tej pory :D






Nie chcę być marudna, bo nie taki jest mój zamiar, jednak od dłuższego czasu borykam się z tym problemem - mam na coś ochotę, ale tego po prostu nie ma. Oczywiście, można jakoś sobie poradzić ze wszystkim - samemu zrobić mleko migdałowe, wyrzucać żółtka z jajka (nie cierpię wyrzucać żywności..), kombinować, kombinować, kombinować.. a jednak wkurza mnie, że mam masę rzeczy utrudnionych i wielokrotnie spotkałam się z opinią, że bez sensu wydziwiam z jedzeniem i niepotrzebnie szukam wymyślnych rzeczy. Po co kupuję ciemną mąkę, przecież ludzie jedzą białą i jakoś żyją. Po co mi oliwa z oliwek, skoro można używać zwykłego oleju roślinnego i żyć? Olej kokosowy? Na głowę upadłaś? A ja nie tylko chcę być zdrowa, żyć długo i być ładnie zbudowana, ale przyznam też, że uwielbiam próbować nowych rzeczy, smakują mi "niekonwencjonalne" na codzień w polskich domach smaki (nie ubliżając naszej rodzimej kuchni, którą oczywiście uwielbiam ;>) i pytanie: dlaczego nie? Nigdy nie rozumiałam, dlaczego miałabym się godzić z tym, że mam mniej i nie zawalczyć o coś większego - tak jest na wszystkich płaszczyznach mojego życia, również w przypadku jedzenia - jeśli nie mogę czegoś zdobyć tak poprostu, szukam tego dotąd, aż znajdę lub kombinuję z zamiennikami. Czy to zła cecha? Przykro mi, w takim razie jestem winna ;))

No, rozpisałam się i trochę mnie poniosło, ale to dla mnie temat rzeka i znam równie wiele osób, które się ze mną zgodzą, co przeciwników i mających mnie za wariata ;))



A dzisiaj przypada dzień zakupów, więc właśnie głowię się nad tym, jak tanio a dobrze i smacznie skomponować nam tydzień i na co mam ochotę :D Na 100% nie zabraknie dietetycznego chili, jakie znalazłam tu: Klik! , muszę też pokombinować z jedzeniem, bo waga stoi, cm stoją w miejscu, nic się nie rusza od bardzo długiego czasu - mam dość tego plateau  ;)) Na 99,9% jest to spowodowane tym, że trochę oszukuję - tu zdarzy mi się kilka kostek czekolady, tam ciastko, a niestety jeszcze nie jestem na tym etapie, na którym chciałabym, aby spadki stanęły. Czas być uczciwym wobec siebie, dlatego metodą małych kroczków - postanowiłam sobie, że od dzisiaj przez tydzień muszę wytrzymać bez oszukiwania, poprosiłam też mojego męża żeby pilnował, abym w dniu zakupów nie pakowała do koszyka croissantów (niestety, zwłaszcza te z Lidla, maślane, to moja pięta achillesowa :/ ), a jak mam mega doła, żeby nie zgadzał się iść dla mnie do sklepu po ciastka :P Niestety potem zamiast poczuć się lepiej, czuję się gorzej, bo jestem zła na siebie, że marnuję swój czas i ciężką pracę.
Myślę też o zmniejszeniu porcji jedzenia, a zwiększeniu ilości posiłków w ciągu dnia (obecnie jest to 4-5 posiłków dziennie, ale ponieważ pracuję w domu, mogę to rozbić nawet na 6-8 mniejszych, dla podrasowania metabolizmu). Poczekamy, zobaczymy. Jeśli to nie pomoże, będę musiała zacząć liczyć kcal, czego nienawidzę :) ale widocznie inaczej mi nie idzie.

Co do ćwiczeń - miałam 2 dni przerwy (ale za to nie robię nigdy dnia "rest"), ponieważ byłam u mojej mamy na krótko i chciałam wykorzystać cały czas na spędzenie go z rodziną - teraz nieprędko tam pojadę. Dzisiaj za mną Kenpo - mój ulubiony trening p90x - najchętniej wrzuciłabym go jeszcze w miejsce Legs & Back, za którym nie przepadam ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz