sobota, 19 kwietnia 2014

Pani Beato, dziękuję!

Tyle tylko jestem w stanie powiedzieć o książce Beaty Sadowskiej "I jak tu nie biegać" ;)

A tak na poważnie.. ostatnio miałam bardzo duży kryzys ze wszystkim. Właściwie nie ostatnio, trwało to prawie od roku.

Okazało się, że to depresja. Nie "depresja", tylko depresja, taka prawdziwa. Na szczęście kilka zdarzeń życiowych zmusiło mnie do tego, żeby udać się z prośbą o pomoc do psychiatry. Dał mi leki, powoli, bardzo powoli zaczęło się poprawiać.
Najpierw spałam, ciągle, bez przerwy, pomijając pracę. Tak uciekło mi prawie 1,5 miesiąca. A potem.. po mału, małymi kroczkami zaczęłam żyć. Wracać m.in. do swoich dawnych (tych dobrych) nawyków żywieniowych, do ćwiczeń. Jednak nie cieszyło mnie to tak, jak wcześniej. Do czasu.

Byłam w Empiku. Kupowałam dla męża prezent na urodziny. Zobaczyłam wyżej wspomnianą książkę i coś mnie pchnęło do zakupu. Pomyślałam, że szukam porządnego kopa, prawdziwej inspitacji, może tu ją znajdę? Jeśli nie - trudno, ale warto spróbować.

I stało się. Zakochałam się. Książka jest tak fantastyczna, że autentycznie przykro mi, że zbliżam się ku końcowi. Chętnie chłonęłabym ją bez końca. W międzyczasie, pożerając kolejne strony, znów zaczęłam pić zielone koktajle. Znów odpaliłam nieśmiertelnego shreda Jillian Michaels, żeby powoli wrócić do formy.

A przedwczoraj.. nie wytrzymałam i pobiegłam. Szału nie było, góra 15 minut bez przerwy, ale zrobiłam to. Najtrudniejszy moment to ubranie butów i wyjście, potem jest już z górki.

Mam w głowie kilka ambitnych planów, które poprzedzają pośrednie, mniejsze cele, do których dążę. Na razie nie będę o tym pisać, ale czuję, że tym razem to zrobię.

Na razie przestawiam się powoli z ćwiczeń "na dywanie" do tych na zewnątrz. Planuję minimum co drugi dzień biegać, a raczej bawić się w marszobiegi, które docelowo mają doprowadzić mnie do 40 minut nieprzerwanego biegu za około 5-6 tygodni. Pomiędzy - ogólnorozwojowo: stara, dobra, niezawodna Jillian Michaels. Nikt do mnie nie trafia tak, jak ona. No, może poza panią Beatą :)

A teraz na dodatek ja, maniaczka czerni, oszalałam na punkcie pięknych, oczojebnych free runów ;)

Wracam. Wracam do życia :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz