Od kiedy pamiętam, w dietach zawsze były liczone kcal. Dieta 800, 1000, 1500 kcal. Ja też miałam okresy wpadania w takie durnowatości. Niestety niewiedza powodowała, że czasami jadło się 2 pączki, czyli 500 kcal, reszta zdrowych rzeczy i była zagadka - czemu nie chudnę?
Mądrzy ludzie z czasem nauczyli mnie, że nie warto liczyć kcal. Ważniejsza jest ilość i jakość rzeczy, jaką jemy (temat do rozwinięcia w kolejnych notkach), ogólnie wg schematu:
Przyznaję, że dużo czasu poświęciłam na dowiedzenie się, co, jak i z czym jeść. Obecnie moje jedzenie wygląda następująco:
Najlepiej jest przygotowywać sobie posiłki wcześniej - zwłaszcza, jeśli pracuje się poza domem. Dzięki temu nie ma potem wymówek, że nie miałam czasu na przygotowanie czegoś, a byłam bardzo głodna ;)
Nie wiem, czy zrozumiale to napisałam, ale sama długo eksperymentowałam z różnymi motywami i ten sprawdza się najlepiej. Dzięki temu nie stosując żadnej konkretnej diety utrzymuję wymiary i wagę na tym samym poziomie i odżywiam się zdrowo. Chciałabym mimo wszystko jeszcze trochę zgubić - po ok 10 cm w obwodach talia i brzuch, biodra, w udach po ok 5 cm, w łydkach po ok 3 cm, a za to rozbudować ramiona i uwidocznić "absy", dlatego też postanowiłam trochę zmienić "politykę" i obecnie staram się zmieścić w 1500-1800 kcal.
Moja tabelka na ubiegły i ten tydzień bazuje prawie w całości na diecie podanej w Insanity. Przyznam, że patent liczenia kcal musi mi wejść w krew, jest to dla mnie póki co ciężka sprawa - nie lubię tego robić, do tego nie mam wagi kuchennej w domu (dopisać do gwiazdkowej listy życzeń:P). Dodam, że nie stosuję się do tego sztywno, ale jeśli mam rozpiskę na ok 1500 kcal, a nawet zjem trochę więcej (jak pisałam - nie mam jak zważyć) - nie będzie tak źle :)
Mam wrażenie, że ten post jest trochę chaotyczny, nie wiem więc, czy mój patent okaże się dla kogokolwiek pomocny. W razie czego chętnie podpowiem, jak taką tabelkę zrobić w jednej z kolejnych notek, jeśli kogoś to zainteresuje ;) i pokażę moją, przykładową.
Jutro na próbę zabieram się do pieczenia pierwszego z potencjalnych świątecznych dań - proteinowych ciasteczek imbirowych :))) mam nadzieję, że będą smaczne :D
PS: Czy ktoś z Was oglądał kiedyś "Schudnij z Jillian"? Obecnie odcinki można zobaczyć tutaj:
Można z tego wyciągnąć parę ciekawych tricków choć przyznam, że trochę nie podoba mi się podniosła atmosfera i taka "amerykańska" patetyczność ;) mimo to Jillian pozostaje sobą, drze się na wszystkich i za to ją uwielbiam, to pozwala mi przełknąć łzawe momenty ;>
Do pooglądania polecam też :
oraz
Niestety nie podoba mi się sposób prowadzenia w obu tych programach, są trochę infantylne i denerwujące.. ale muszę się przyznać, że zmusiłam się do oglądania (np. kiedy wykonywałam jakieś obowiązki domowe - gotowałam, prasowałam itd leciało sobie w tle) i dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy, do wielu się stosuję i to działa. Tak więc niezła skarbnica wiedzy dla początkujących:)
Dla wielu osób to w dalszym ciągu jest niepojęte, że częste ale zdrowsze posiłki podkręcają metabolizm i pozwalają zrzucać zbędne kilogramy. Mój organizm przyzwyczaił się do jedzenia w określonych godzinach i dzięki temu w żołądku ssie mnie tylko 5 razy dziennie o stałej porze ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa przepisów na potrawy jakie spożywasz. Jeśli nie będzie to problemem dla Ciebie może podzielisz się przepisem na coś smacznego z nami?
Wspomniane programy oglądam ale zgadzam się co do formy ich prowadzenia. Momentami są żenujące ale poruszają ważne kwestie i można dzięki nim się sporo dowiedzieć.
Zabieram się za obejrzenie programu z Jillian ;)
Jak mi się coś uda, to jasne, że wrzucę :) w poprzednich notkach już trochę smacznych przepisów jest :)
Usuńu mnie dieta jest totalnie w rozsypce. Podziwiam Cie z tym planowaniem bo niestety u mnie to nie wypala;(
OdpowiedzUsuńJa potrzebowałam sporo czasu na przestawienie się :)
UsuńChetnie zobacze ten Twój przykladowy jadlospis na caly tydzien.
OdpowiedzUsuńA co do zakupow to ja mam zwykle taki problem, ze jak kupie np. Brokuła, to on jest za duzy na jeden posilek i trzeba by z niego zrobic kolejne dwa posilki. I tak jest z wieloma rzeczami, ze jak kupisz skladniki na dzisiejsze 5 posilków, to dobrze by bylo jutro miec podobne skladniki w diecie, bo inaczej jutro uzyjesz np.kalafiora - a co z tą połówką brokuła z wczoraj, ktora została?
No i przez to wszystko nie chce mi sie za bardzo ukladac diety na 5dni w przod, bo potem i tak ją zmienaim, bo zostalo mi tego albo tamtego i chcac tego wyrzucać to z tego komponuje cos dnia kolejnego.
Wiadomo, ze jajka, mąka,olej itd itp to nie ma z tym takich problemow.
Ale taki chociazby twaróg, jak go otworze i zjem pół opakowania (100g) to z drugiej połówki też trzeba by zrobić jakiś posiłek.
Jak Ty sobie z tym radzisz?
Potrafisz tak zaplanowac wszystko ladnie? Ze np. 'kupie w poniedzialek 1 opakowanie 200g twarogu i zrobie z tego 2 posilki poniedzialkowe, bo takie opakowanie to dla mnie w sam raz na 2posilki"
Wrzucę do kolejnego posta, myślę, że to wiele rozjaśni. Zakupy robię raz w tygodniu - mieszkam z mężem i oboje jemy to samo, dlatego w lodówce nie ma nic ponad to, co mamy na liscie. Wiele osób robi w ten sposób, że dania przygotowuje na kilka dni do przodu i trzyma je w lodówce - my niestety narazie mamy za małą lodówkę do takiego systemu. Co do układania jedzenia - wbrew pozorom nie zajmuje to dużo czasu, a posiłki można przecież pozamieniać, jeśli ma się ochotę na coś z innego dnia :)
UsuńPrzykładowe opakowanie twarogu - z połowy można zjeść np kolację, z drugiej połowy - upiec sobie chleb (wrzucałam na niego przepis na blogu), albo zostawić drugą połówke i zjeść max za 2 dni na kolację/ jakiś inny posiłek :)
PS: Jeśli chodzi o takie warzywa jak np wspomniane brokuły, ja wykorzystuję jedno opakowanie (jeśli są mrożone, lub 1 całe świeże warzywo) do 1 obiadu - dzielimy na pół z mężem, a do tego np po 1 piersi z kurczaka / kawałku fileta z łososia. Za to bardzo mało jemy takich rzeczy jak ryż czy makarony, np 3 łyżki do obiadu to jest max - może dlatego z wykorzystaniem warzyw nie ma u nas problemu :)
UsuńMam podobne podejście do liczenia kcal i obecnie też zaczęłam je liczyć, żeby uporządkować swoją dietę i żeby pewien schemat posiłków wszedł mi w krew. Liczenie kcal jest męczące, no ale cóż... żeby uzyskać wymarzoną sylwetkę trzeba się pomęczyć. Oczywiście pamiętajmy o rozsądku. 10 kcal mniej lub 10 kcal więcej na cały dzień to nie jest jakiś wielki problem i dramat. Najważniejsze są częste a małe posiłki. To chyba jest podstawa w diecie. No i różnorodność, żeby organizmowi nie brakowało żadnych składników.
OdpowiedzUsuń*
Oglądałam wszystkie te programy, które wymieniłaś, a Jillian uwielbiam. "Schudnij z Jillian" i "The bigest looser" są mega motywacyjnymi programami. Seriously.
witaj
OdpowiedzUsuńjestem tu podglądaczem, i chyba zostane na dluzej jesli mozna :)