czwartek, 13 września 2012

Body Revolution workout 8 i Insanity Cardio

Nie będę wyjątkiem jeśli powiem, że nazwa Insanity nie jest przesadzona? .. 


...


...


...

(czyli: dużo mam do powiedzenia, ale nie mam siły, by za wiele z siebie wykrzesać).

Powiem krótko. Workout 8 - lekka masakra, zwłaszcza, jeśli się ćwiczy z obciążeniami 2 i 4 kg, a do przedwczoraj ćwiczyło się z 1 i 1,75. Ledwo dałam radę, kilka razy musiałam zrobić sobie krótką przerwę. Warior 3 - pobiegłam po moje 1 kg kartony mleka, z 2kg hantlami - nie dałam rady, musiałam co chwila opuszczać ręce.

Moja guma (ekspander to to nie jest) jest do bani - no, ale i tak był to gratis do maty, więc przeboleję. Ćwiczenia z ekspanderem robię na razie z hantlami, ale chciałabym porządny dokupić, bo ćwiczeń na nogi za bardzo się nie da.. 

Nie wiem, na ile moja wypowiedź jest logiczna, ale nie kontaktuję ;)) nie wiem, co mnie podkusiło, ale chciałam dzisiaj zrobić jakieś cardio i stwierdziłam, że wypróbuję osławione Insanity. 

Emocje, jakie mnie nawiedzały podczas treningu były bardzo skrajne. 

Na początku stwierdziłam - czuję, że się ruszam, ale nie jest tak źle, może osoby, które tym straszyły, były na początku swojej przygody z plyo.

Potem przeżywałam radość i satysfakcję, że daję radę razem z nimi. 

Przy trzeciej serii pompek z podskokami (jakieś 10 min przed końcem) myślałam, że zwymiotuję. Serio. Ostatnią serię przemaszerowałam.


........

Jednak! Jestem z siebie dumna. Myślę, że w dni cardio 2 i rest będę robiła właśnie ten trening. 

Długo szukałam czegoś, co mi przypasuje. Turbo Fire niby mi się podobało, ale jest takie cukierkowe.. Brasil Butt Lift - o "dzizas  krajst" jak mi ten facet działa na nerwy..., P90x jest świetne, kręci mnie taki wojskowy styl, ale nie jestem w stanie ciągle robić pompek - do tego jeszcze doję, no i do posiadania drążka. A Insanity?  Czyste szaleństwo! Jak to w mojej ulubionej baji mówią - "już wiem, co będziemy dzisiaj robić" (Fineasz i Ferb ;D).

... mam przeczucie, że jutro obudzę się z zakwasami. W końcu - dawno już ich nie czułam ;))) 


---------

Jadłospis na dziś:

śniadanie: 6 łyżek płatków owsianych, garstka jagód goji, kilka kropli mleka 1,5% + kawa
przekąska: koktajl białkowy waniliowy zblendowany z 1/2 banana i mlekiem migdałowym
lunch: nie wiem, nie chce mi się jeść;/ ale wmuszę coś w siebie, może kanapkę z warzywami i chlebem chrupkim 
obiad: frittata z cukinii zapiekana z 1/2 piersi kurczaka + mix sałat
kolacja: zielony koktajl z "baby" szpinaku i arbuza (brzmi ohydnie, ale jest pyszny!)


(obrazek pożyczony od: http://lindawagner.net/ )

Powiem Wam, że gdybym to zobaczyła a nie znałabym smaku, nie tknęłabym tego - nienawidzę wszelkich warzywnopodobnych napoi - a to błąd ! Koktajl jest przepyszny i bardzo sycący. 

Dla odważnych podaję przepis:

- 2 kubki liści "baby" szpinaku (można kupić nawet w biedronce w woreczku, gotowe do użycia)
- 3 kubki arbuza
- 1 pokrojona nektarynka
- 1 jabłko (najlepiej różowe)
- 1 banan

Wychodzą z tego 3-4 kubki pysznego napoju o ohydnym kolorze :D warto spróbować, póki lato się jeszcze nie skończyło i składniki są dostępne ;> 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz