środa, 12 września 2012

kolejne biuro podrozy kaput :( 07.08

Krotko bedzie, ale druga notka w ciagu dnia to przegiecie :D musze chyba pisac w notatniku, wieczorem edytowac i wrzucac to, co mam do powiedzenia :D

2 sprawy: 

1) spodnie, jakie kupilam w listopadzie i ktore wygladaly, jakby mialy na mnie peknac lada moment - nie nosilam ich od ok miesiaca, bo zrobila sie mala dziurka z boku i choc tego nie widac, zle sie z tym czulam - dzisiaj w pospiechu chcialam je ubrac i .. zjechaly mi prawie :D (prawie, bo normalnie maja wysoki stan, zapinalam je - ledwo, ledwo - na wysokosci pepka - dzis zjechaly ponizej tej szerszej czesci brzucha :D nie mowiac juz o nogach - wygladam w nich jak w ciuchach po wiekszej kolezance! Musze znalesc jakies stare zdjecie, wstawie porownanie :)

2) stretch - wydawaloby sie, ze niepotrzebny, wielu osobom nie chce sie go robic. Dla mnie to, co bylo w BR wystarczalo choc wiem, ze normalnie powinno sie rozciagac dluzej. I tak dzisiaj w moim turbo fire (to "juz" dzien 2 :D) zrobilam 40 minutowy stretching. Niesamowicie relaksujace, wbrew pozorom wymagajace wysilku, prawie ze akrobacje - ale jestem z siebie zadowolona, moje miesnie odpoczely (zrobilam go zaraz po workoucie 3) darujac sobie jednoczesnie stretching Jillian - niestety moje cwiczenia i gotowanie sa masakrycznie czasochlonne:( ) - zupelnie inaczej chodze. Polecam :) 

MOTYWATOR 

http://youtu.be/T26ijQ6x4_4 !! Warto zobaczyc i ogladac codziennie do znudzenia

PS: Dzis okazalo sie, ze moje biuro podrozy jak wiele innych padlo - na szczescie zanim wyjechalismy, co wiecej udalo sie odzyskac kase. Na poczatku baaardzo sie wkurzylam - prawde mowiac moje cale odchudzanie, dieta, cwiczenia - to wszystko bylo bardzo intensywne, bo wyznacznikiem byl wyjazd, polowa wrzesnia. Od tego sie zaczelo. Owszem, czulam sie ze soba zle, ale odkladalam odchudzanie z tygodnia na tydzien. Zabieralam sie od tego do listopada.. w pierwszym momencie az mi sie zachcialo plakac - walcze od maja, a tu taka niespodzianka.. ale potem uswiadomilam sobie, ze nie jest mi zal. To byl fantastyczny bodziec, dajacy mi kopa do tego, zeby nie przestawac - wiedzialam, jak strasznie bede sie czula na plazy - na ktorej btw nie pokazalam sie w stroju kapielowym od czasow liceum - wiec walczylam. Zdalam sobie jednak sprawe, ze dzieki temu, przez te prawie 4 miesiace tak wycwiczylam silna wole, ze nie potrzebuje juz podzerac. Nie potrzebuje lezec z brzuchem do gory i sterta jedzenia. Jestem inna osoba. Mam bardziej pogodne nastawienie. Jestem silniejsza i mam wiecej energii. A moje cialo? Z kazdym tygodniem wyglada coraz lepiej. Poprawily mi sie tez wlosy i skora. Wiem, ze to brzmi wzniosle jak w amerykanskim filmie, ale naprawde mozna. Nie jest mi juz az tak przykro z powodu tego, ze nie pojedziemy smazyc sie przez 2 tygodnie - postanowilismy, ze znajdziemy sobie jakies last minute, moze krotsze (a bardziej luksusowe w podobnej cenie?:D), wiec nie ma tragedii :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz