poniedziałek, 24 września 2012

Domowe pesto-mieszanki


Co za tydzień!

.. co prawda przeziębienie nadal łamie mi kości, ale poniedziałek zaczął się naprawdę fajnie (chociaż spałam na jakiejś zdechłej poduszce i nadal boli mnie pół twarzy ;) - dobrej passy ciąg dalszy. Moim tekstem (na końcu notki) wygrałam konkurs urodzinowy u Ani (klik) - opaskę Nike SportBand :D



 na razie nie będę się rozwodzić o niej, poczekam, aż dostanę przesyłkę :D

Ktoś może pomyśleć, że aż mi za dobrze - ale sama cięzko na to pracuję, również tekściarstwem jak widać ;) jak to mówią, to chyba karma ;> ostatnie miesiące były bardzo złe, straciłam pracę (teraz już się ogarniam, jako freelancer, ale było bardzo źle), przez ostatni rok bardzo przytyłam i wydarzyła się masa innych bardziej lub mniej dołujących rzeczy. Powoli z tego wychodzę i zaczynają spotykać mnie miłe rzeczy.

Jak pisałam w poprzedniej notce, byłam w Łodzi - bardzo fajnie spędziłam czas, chociaż pojechałam tam głównie biznesowo. Teraz dochodzę do siebie po tej "wycieczce" na swój sposób (jestem "pociągająca" - karar:D kaszel i te sprawy).

Wczoraj zrobiliśmy z moim małżem pierwszy raz w życiu domowej roboty Pesto. Do tej pory raczyliśmy się tym sklepowym, ale odkąd zaczęła się dieta, nie kupowaliśmy tego typu przetworzonych specyfików. Jaka więc była moja radość, kiedy odnalazłam przepisy na blogu bakeandtaste.blogspot.com - swoją drogą polecam, dziewczyna ma tak fantastyczne przepisy i zachęcające zdjęcia, że nie mogłam przestać oglądać bloga :) Zrobiliśmy dwie wersje, ze szpinaku i z rukoli.
Trochę z powodu braku składników, trochę modyfikując na nasz smak i potrzeby diety zmieniliśmy przepis. Poniżej podaję nasze przepisy, ale zapraszam też do wypróbowania wersji z Bake&Taste.

Z ciekawostek - zostało nam ok 1/4 słoiczka pesto z rukoli, a zabrakło pustych słoików na pesto ze szpinaku - takim sposobem powstało jeszcze trzecie pesto z mieszaknki szpinakowego i rukolowego - i to był strzał w 10 - jest nieziemskie! Niestety nie mogę go za często robić, bo kusi, by je ciągle pochłaniać!

Najlepsze jest z ciemnym wieloziarnistym makaronem, odrobiną jogurtu greckiego 0% i duszoną piersią z kurczaka :)



PESTO SZPINAKOWE

Składniki:
300 g "baby" szpinaku (kupuje w Biedronce, umyte w woreczkach)
150 g orzechów włoskich
40 g startego parmezanu
zabrakło nam czosnku, więc dodaliśmy taki w proszku, na oko - ale było go sporo
1/4 szklanki oleju z winogron
pieprz do smaku (ok. 1/3 łyżeczki)
1/2 pomidora

Wszystko wrzuciliśmy do robota kuchennego, zmieszaliśmy na jednolitą masę. Potem było jeszcze doprawianie "do smaku", np. przyprawą do kurczaka po meksykańsku haha - co kto lubi :)

Podobno średnio może stać w lodówce około tygodnia, ale u nas na 100% tyle nie przetrwa :) Myślę, że jest to ilość na ok 3-4 obiady dla 2 osób.

PESTO Z RUKOLI

Składniki:
100 g rukoli
40 g startego parmezanu
50 g płatków migdałowych
1/4 szklanki oleju z winogron
i znowu: zabrakło nam czosnku, więc dodaliśmy taki w proszku, na oko - ale było go sporo
trochę pieprzu do smaku
1,5 pomidora (zawsze woleliśmy pesto rosso, będzie trzeba następnym razem dodać jeszcze więcej pomidora).

Niestety przegapiłam targi zdrowej żywności, czy nie wiem, jak to nazwać (dary ziemi - taka była nazwa własna) w Gdyni, które odbyły się w ten weekend. Jestem zła, bo zawsze dowiaduję się o takich fajnych rzeczach po fakcie - co jest nieco dziwne zważywszy na to, ile czasu marnuję w sieci ;)

Acha! Pokażę Wam mojego małego flaczka - nic prawie nie widać (z komórki), ale cieszę się, że już bardziej jest napięte, niż bezwładnie wisi ;D Mam nadzieję, że jak będę robiła porównanie za jakiś czas, będzie o niebo lepiej :D poniższa fota to efekt moich prób na wyzwanie Ewki Ch.



To tyle na dzisiaj. Idę sobie jeszcze trochę poleżeć, potem Jillian - BR workout 8 :D i do pracy :)


A to mój tekst: 


Nie chcę dopiero zacząć- od jutra, od poniedziałku, jak dostanę opaskę to wtedy zacznę - ja już biegam. Narazie uczę się biegania bez przerw, obecnie trochę biegnę, trochę maszeruję, choć bieg z każdym dniem jest coraz dłuższy. O opasce Nike+ myślę od dawna, niestety na razie mam inne ważniejsze wydatki, więc odsunęłam to w czasie do przyszłego roku. Jak to wpłynęłoby na moje bieganie?



Przede wszystkim obecnie biegam licząc prawie że kroki - nie mam żadnego urządzenia, które zmierzy przebiegnięty dystans, czas, nie jestem w stanie ocenić dokładnie postępów, a tylko w przybliżeniu i to mocno zaokrąglonym. Chcieć, to móc, więc nie powstrzymuje mnie to od dalszego treningu. 

Ćwiczę codziennie. Nie ma, że mi się nie chce. Nie jest łatwo. Jednak to, czego się nauczyłam, to nie poddawać się od razu. Bieganie wydaje ci się trudne? Może nie jutro, ale za tydzień już będzie łatwiej. Nie ma uczucia porównywalnego z satysfakcją po zakończonym treningu i przekroczeniu swoich barier. Nie od razu przebiegniesz maraton, ale wytrwałość i upór pomagają małymi krokami osiągnąć cel.
Wstaję godzinę wcześniej, niż dotychczas – ćwiczę, biorę prysznic, a potem mam energię na cały dzień. 
Chciałabym robić postępy. Opaska nike+ umożliwiłaby mi podnoszenie stopnia zaawansowania biegu bez narażenia na przetrenowanie. Sprawdzanie, gdzie i ile biegłam i większe motywowanie się do działania.
Przyszłej wiosny chciałabym wziąść udział w maratonie. Może to niewykonalne, nie wiem, nie zastanawiam się nad tym. Chcę spróbować to osiągnąć. Myślę, że opaska Nike+ mogłaby pomóc mi w tym - oczywiście, za mnie nie pobiegnie ;)) jednak pomoże mi bardziej profesjonalnie spojrzeć na dotychczasowe wyczyny i zaplanować kolejne np. wydłużenie trasy, sprawdzenie, czy mam dobre tempo. Teraz nie mam pojęcia, jakie mam - poprostu biegnę ;)
Dzięki temu, że biegam - postaniwiłam zmienić też inne nawyki - mając czas na przemyślenia, można wpaść na masę ciekawych pomysłów :) ale to już inna historia, o czym można poczytać u mnie na blogu. 
Dzięki bieganiu i ćwiczeniom jestem coraz silniejsza i mam wiecej energii. A moje cialo? Z kazdym tygodniem wyglada coraz lepiej. I co najważniejsze, psychicznie też jestem silniejsza - sprawdziłam, słowa o endorfinach wyzwalanych podczas treningu to nie ściema ;) . Wiem, że nie ma niemożliwego, trzeba tylko mieć silną wolę i próbować do skutku.

3 komentarze:

  1. Nie wyobrażam sobie życia bez ćwiczeń, tańca, biegania, roweru, to jest jak nałóg. Dobrze napisałaś ten tekst, sama prawda, trzeba przemóc swoje lenistwo, a potem cieszyć się z efektów :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny, motywujący tekst ;) Nie ma że mi się nie chce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. swietny tekst :D a ogólnie, to świetny blog :) wpadnij do mnie i obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) :*

    OdpowiedzUsuń